Wojtek i Emilka czekają na Świętego Mikołaja
Wojtek i Ewelinka codziennie walczą o sprawność. Choroba – dziecięce porażenie mózgowe - spętała im ręce i nogi, nie pozwala się poruszać ani wypowiadać słów. Każda czynność, którą my zdrowi wykonujemy bez zastanowienia, wymaga od nich wielu godzin ćwiczeń. Każda umiejętność okupiona jest godzinami rehabilitacji. Bez niej czeka ich tylko zapadanie się w niemoc, cierpienie i ból.
Wspaniała siostra nie zostawiła Wojtka
Historia Wojtka i jego siostry Aleksandry wzruszyłaby kamień. Sześć lat temu zostali sierotami. – Mama odeszła po ciężkiej chorobie. Tata zupełnie się rozsypał. Mówił, że pragnie być pochowany obok mamy. I po kilkunastu miesiącach do niej dołączył – mówi pani Aleksandra Baszura (31 l.) z Nowej Wioski obok Gubina. Pani Aleksandra miała niewiele ponad 20 lat gdy została rodziną zastępczą niepełnosprawnego Wojtka (17 l.). – Moja decyzja nie mogła być inna. Nie potrafiłabym myśleć o sobie i cieszyć się życiem wiedząc, że Wojtuś jest gdzieś w ośrodku, bez miłości i należytej opieki. Zresztą on też pragnął być tylko ze mną – mówi pani Aleksandra.
Codziennie z wielkim poświęceniem dba, aby Wojtek był szczęśliwy. Choć opieka nad dorastającym, niepełnosprawnym chłopakiem często jest ponad jej możliwości fizyczne i finansowe. – Nasz życie to ciągła walka, żeby zapewnić Wojtusiowi rehabilitację, która jest dla niego najważniejsza. Koszty są niebotyczne a ja musiałam zrezygnować z pracy, żyjemy z renty Wojtka i świadczeń socjalnych. Ale nigdy nie żałowałam swojej decyzji. Bardzo kocham Wojtusia – zapewnia wspaniała siostra.
Ewelinka zmieniła życie całej rodziny
- Urodzenie niepełnosprawnego dziecka oznaczało dla mnie i męża, Romana (35 l.) pożegnanie z beztroskim życiem. Musieliśmy stawić czoła chorobie córki – mówi Mariola Sypiańska z Gdańska (36 l.), mama Ewelinki.
Dziewczynka jest rehabilitowana od trzeciego miesiąca życia. Po pierwszym turnusie rehabilitacyjnym wyciszyła się, miała luźniejsze rączki, chętniej leżała na brzuszku, a nawet przez chwilę zaczynała siadać. – To dało nam nadzieję, że stan córeczki będzie się poprawiał – mówi mama Ewelinki. I choć rodzina zdaje sobie sprawę, że dziewczynka nigdy nie będzie w pełni sprawna, walczą o najmniejszy krok do przodu. Bo każdy z nich – trzymanie głowy, umiejętność przełykania, pierwsze słowa – przygotowuje ją do godnej dorosłości. Cudownego leku dla niej nie ma. Pozostaje jedynie mozolna, codzienna rehabilitacja.
Same chęci do pracy nie wystarczą. Rehabilitacja to ogromne koszty, które spadają na rodzinę w trudnej sytuacji. Ze względu na chorobę córki pani Mariola nie pracuje zawodowo. Dlatego za naszm pośrednictwem nie waha się prosić o pomoc.
– Dzięki darczyńcom, ludziom, którym los mojego dziecka nie jest obojętny, pewnego cudownego dnia Ewelinka powiedziała do mnie „mamo”. Proszę, nie zapominajcie o nas i wspomóżcie moją Ewelinkę – mówi Mariola Sypiańska.
Fundacji Faktu pragnie zapewnić Wojtkowi i Ewelince środki na rehabilitację. Turnus rehabilitacyjny dla Wojtka to koszt 6,7 tys. zł, a dwa miesiące intensywnej rehabilitacji Ewelinki kosztują 8 tys. zł. Prosimy o Waszą pomoc, bo wiemy, że na Darczyńców Fundacji Faktu zawsze możemy liczyć.
Aby pomóc Wojtkowi i Ewelince, zrób przelew na konto zbiórki Fundacji Faktu "Serce dla Dzieci", nr 44 1240 6292 1111 0010 7095 3236 , dopisek SERCE lub szybki przelew ze strony FundacjaFaktu.pl, zakładka "Chcę pomóc"