Podarujmy Karolince szansę na sprawność
Karolinka ma ciężką postać czterokończynowego porażenia mózgowego. Nie potrafi siedzieć, ani chodzić, nie chwyta zabawek. Sama nawet nie przełyka, nie umie też utrzymać otwartych powiek a w oddychaniu pomaga jej respirator. Jeszcze w brzuchu u mamy była zupełnie zdrowa, ale urodziła się jako wcześniak. Podczas porodu personel medyczny popełnił wiele błędów, które kosztowały dziewczynkę utratę zdrowia. Dla swojej mamy Karolinka jest oczkiem w głowie i długo wyczekaną księżniczką.
- Marzyłam o dziecku. Długo się nie udawało. Kiedy w końcu okazało się, że jestem w ciąży, byłam przeszczęśliwa - wspomina pani Ewa. W Anglii, gdzie wtedy mieszkała wykonała badania prenatalne, które nie dawały żadnego powodu do niepokoju. - Przyjechałam do Białegostoku w odwiedziny w 27 tygodniu ciąży. Niespodziewanie odeszły mi wody. Trafiłam do szpitala. Po tygodniu pojawiły się skurcze. Stawały się coraz silniejsze, ale pielęgniarki i położne tylko mnie uspokajały. Kiedy dostałam leki przeciwskurczowe, krzyczałam, prosiłam położne, żeby wezwały lekarza. One tylko rozkładały ręce. Dziś wiem, że lekarz spał kilka pokojów dalej i one bały się go obudzić. Córka utknęła w moich drogach rodnych. Po porodzie nie wykazywała funkcji życiowych. Dostała zero punktów w skali Apgar. Właściwie urodziła się martwa – wspomina smutno pani Ewa. Już nigdy nie wróciła do Anglii, gdzie dotychczas toczyło się jej życie. Została w Polsce z córeczką, która pierwsze 10 miesięcy swojego życia spędziła w szpitalu, nie raz ocierając się o śmierć. Dziś ma zdiagnozowane czterokończynowe porażenie mózgowe. - Po latach w sądzie zapadł wyrok obciążający szpital winą za stan mojego dziecka. Ale Karolince to zdrowia nie zwróci – mówi pani Ewa. Dziś zajmuje się córką sama, bo ojciec Karolinki je zostawił.
- Mieszkamy w jednym pokoju u mojej mamy na 4 piętrze. Ciężko mi wnosić córkę i respirator, dlatego rzadko wychodzimy na spacery, choć Karolinka to uwielbia – przyznaje pani Ewa. Córeczka wymaga całodobowej opieki, dlatego pani Ewa nie pracuje już w aptece, jak kiedyś. Jest im ciężko, ale mama robi, co może aby zapewnić Karolince minimum szczęścia – regularną rehabilitację i pokoik z jej ukochaną Myszka Miki. – Kiedy widzi Miki cała się rozpromienia. Nie mówi, ale my rozumiemy się bez słów – cieszy się pani Ewa zaraz jednak dodaje: - Boję się, że nigdy nie usłyszę od niej słowa „mama”. Rośnie prawidłowo, ale wciąż jest zupełnie niesprawna. Serce mi się ściska, bo chciałabym na Gwiazdkę dać jej zabawkę, ale ona jej nawet nie utrzyma. Dlatego Mikołaja prosimy o rehabilitację, leki i potrzebny sprzęt jak wózek inwalidzki, łóżko rehabilitacyjne, pionizator. To wszystko kosztowałoby fortunę. Marzę o tym, aby moja księżniczka miała wszystko, co jej ułatwi życie - wzdycha pani Ewa.
Zostań świętym Mikołajem i razem z Fundacją Faktu pomóż podarować Karolince dwa miesiące rehabilitacji – to koszt 4 tys. zł.
Aby pomóc Karlince dokonaj wpłaty na konto zbiórki Fundacji Faktu "Serce dla Dzieci" o numerze: 44 1240 6292 1111 0010 7095 3236 dopisek SERCE lub w formie szybkiego przelewu ze strony FundacjaFaktu.pl, zakładka "Chcę pomóc".
Podarujemy Karolince 2-miesięczną rehabilitację za 4 tysiące zł, gdy:
40 osób wpłaci 100 zł
80 osób wpłaci 50 zł
200 osób wpłaci 20 zł