Nikt nie chciał Paulinki
Paulina Siedzińska kiedyś miała mamę i babcię. Ale wszystko zmieniło się, gdy okazało się, że dziewczynka nigdy nie będzie zdrowa. Nigdy nie będzie chodzić, nie będzie bawić się tak, jak inne dzieci i nigdy nie powie "mamo, kocham cię".
Smutna historia Paulinki. Matka porzuciła dziecko
Gdy u dziewczynki zdiagnozowano mózgowe porażenie dziecięce typu móżdżkowego, mama ją porzuca, a trzy miesiące później babcia decyduje, że – skoro dziecko jest tak chore – to ona nie będzie się nim zajmować. Świat bezbronnej dziewczynki zawalił się w jednej sekundzie. Straciła nadzieję, że znajdzie się jeszcze ktoś, kto zrobi wszystko, by jej trudne życie wyglądało zupełnie inaczej. Wtedy na jej drodze staje Aleksandra Baran (50 l.), która prowadzi Rodzinny Dom Dziecka w Gdańsku. Ale to nie jest zwykła placówka, która opiekuje się porzuconymi dziećmi. To dom z prawdziwego zdarzenia, gdzie dzieci traktuje się jak rodzinę.
Pani Ola, jej mąż oraz dzieci okazali dziewczynce serce. – To jest nasza córeczka. Zrobimy dla niej wszystko – mówi ze wzruszeniem pani Ola, tuląc Paulinkę.
Paulinka jest teraz w Rodzinnym Domu Dziecka. Pani Ola traktuje ją jak córkę
Dziewczynka jest tu kochana i czuje się potrzebna, ale niestety jej choroba się nie cofa. Dziecko wymaga stałej opieki przy najprostszych czynnościach i codziennej rehabilitacji. I tu jest problem. Bliscy starają się organizować różne zrzutki w internecie, jednak nie na wszystkie wydatki udaje się uzbierać potrzebne pieniądze.
– Ostatnio trzeba było ogromnego zaangażowania, aby kupić wózek Paulince, bo został on skradziony z naszej klatki schodowej – opowiada pani Ola. – Moja starsza córka napisała prośbę o udostępnienie tej akcji do znanego influencera. Dzięki jego prośbie do fanów mogliśmy kupić ten wózek. Ale nie zawsze wszystko idzie dobrze, a rehabilitacja jest coraz droższa – ubolewa mama Paulinki.
Paulinka potrzebuje rehabilitacji. Tu chodzi o jej życie
W tej chwili godzina takiej terapii kosztuje 150 zł. A takich spotkań Paulinka powinna mieć najlepiej kilka w tygodniu, a bliskich stać na opłacenie tylko jednej godziny tygodniowo.
– Choroba się pogłębia. Paulinka sama nie siedzi, jest podpierana, jej nogi i ręce wyginają się we wszystkie strony. Skolioza i wykrzywienia postępują, bo Paulinka chce się kłaść tak jak lubi, a nie tak jak musi. To niestety oznacza coraz częstsze problemy z oddychaniem, co wiąże się zagrożeniem życia. Bardzo się o nią martwimy – podkreśla nowa mama dziewczynki.
Mimo choroby Paulinka jest pogodnym dzieckiem. Nie płacze, uwielbia oglądać bajki.
— Ale chyba najbardziej lubi jeść. Gdy tylko przychodzę z obiadem albo śniadaniem, to bardzo się cieszy. Widać, że jest szczęśliwa. Je wszystko ze smakiem – mówi pani Ola.
Pomoc dla Paulinki. Liczy się każdy grosz
Paulinkę opieką otoczyła także Fundacja Faktu. Chcemy zebrać 5 tys. zł na rehabilitację dla dziewczynki. Dzięki tej akcji każdy z nas może sprawić, że Paulinka będzie szczęśliwsza. Pamiętajmy. Dobro wraca, a liczy się każda złotówka.
Aby pomóc Paulince, zrób przelew na konto zbiórki Fundacji Faktu Serce dla Dzieci, nr 44 1240 6292 1111 0010 7095 3236 , dopisek SERCE lub szybki przelew ze strony FundacjaFaktu.pl, zakładka "Chcę pomóc”.
tekst: Maja Fenrych