Nigdy nie zostawiłabym Wojtusia
Ich najstarsza siostra Helena miała już swoją rodzinę i związane z nią obowiązki. Pani Aleksandra miała niewiele ponad 20 lat gdy podjęła się opieki nad niepełnosprawnym bratem. – Moja decyzja nie mogła być inna. Nie potrafiłabym myśleć o sobie i cieszyć się życiem wiedząc, że Wojtuś jest gdzieś w ośrodku, bez miłości i należytej opieki. Zresztą on też pragnął być tylko ze mną – mówi pani Aleksandra.
Wojtuś (17 l.) od zawsze był jej oczkiem w głowie. Przyszedł na świat, kiedy miała 13 lat. Od początku pomagała w opiece nad bratem. – Kiedy Wojtuś się urodził wypisano go ze szpitala jako zdrowe dziecko. Potem mama pytała lekarzy, dlaczego wolniej się rozwija, nie siada sam, ani nie wstaje. Ale nie widzieli powodów do niepokoju. Dopiero kiedy miał roczek dostaliśmy diagnozę: dziecięce porażenie mózgowe - wspomina pani Aleksandra. Dla jej mamy to był cios, załamała się, płakała po nocach. Dla Aleksandry Wojtuś pozostał najukochańszym bratem. - Wszędzie go ze sobą zabierałam, był jak maskotka dla mnie i przyjaciół. Więź między nami stawała się coraz silniejsza – opowiada pani Aleksandra. To ona potrafi zobaczyć w nim to, czego inni nie widzą. – To bardzo mądry i wrażliwy chłopak. Zna nazwy państw, miast, wszystkie stolice. Ma swoje zainteresowania. Nauczył się alfabetu, dzięki temu możemy się porozumiewać. Czytam mu alfabet, a on cmoka przy odpowiedniej literce. W domu nie mamy problemu ze zrozumieniem Wojtusia. Chciałam też, żeby rozumieli go inni ludzie, dlatego w ośrodku rehabilitacyjnym nauczyliśmy go pracować z komunikatorem - opowiada pani Aleksandra.
Dziś całe jej życie kręci się wokół Wojtka. Codziennie z wielkim poświęceniem dba, aby był szczęśliwy. Choć opieka nad dorastającym, niepełnosprawnym chłopakiem często jest ponad jej możliwości, fizyczne i finansowe. – Nasz życie to ciągła walka, żeby zapewnić Wojtusiowi rehabilitację, która jest dla niego najważniejsza. Koszty są niebotyczne a ja musiałam zrezygnować z pracy, żyjemy z renty Wojtka i świadczeń socjalnych. Ale nigdy nie żałowałam swojej decyzji. Bardzo kocham Wojtusia, jest mu ze mną dobrze. Widzę to, kiedy się do mnie przytula. Do kogo by się przytulał, gdyby mnie nie było?
Intensywny turnus rehabilitacyjny dla Wojtka to koszt 6700 zł. Dla pani Aleksandry to ogromna kwota – zbierzmy ją razem z Fundacją Faktu!
Wojtek pojedzie z siostrą na turnus rehabilitacyjny, gdy:
67 osób wpłaci 100 zł
134 osoby wpłacą 50 zł
335 osób wpłaci 20 zł
Joanna Szczypek, Wiceprezeska Fundacji Faktu: Dziś my chcemy pomóc!
Po śmierci rodziców pani Aleksandra stworzyła Wojtkowi dom, zajęła się jego rozwojem i leczeniem. Jak każda kobieta wychowująca dziecko z niepełnosprawnością poświęciła swoją pracę, zainteresowania i wielkie marzenia, by brat mógł bezpiecznie żyć. Fundując turnus dla Wojtka, pomożemy pani Aleksandrze w rehabilitacji brata.
Aby pomóc Wojtkowi, zrób przelew na konto zbiórki Fundacji Faktu "Serce dla Dzieci", nr 44 1240 6292 1111 0010 7095 3236, dopisek SERCE lub szybki przelew ze strony FundacjaFaktu.pl, zakładka "Chcę pomóc".