Nigdy nie zostawiłabym Wojtusia

Historia Wojtka i jego siostry Aleksandry wzruszyłaby kamień.  - Pierwsza odeszła mama, po ciężkiej chorobie. Po jej śmierci tata zupełnie się rozsypał. Przestał się leczyć, mówił tylko o tym, że pragnie być pochowany obok mamy. I po kilkunastu miesiącach do niej dołączył. Zostałam z Wojtkiem sama – mówi pani Aleksandra Baszura (31 l.) z Nowej Wioski obok Gubina.

Ich najstarsza siostra Helena miała już swoją rodzinę i związane z nią obowiązki. Pani Aleksandra miała niewiele ponad 20 lat gdy podjęła się opieki nad niepełnosprawnym bratem. – Moja  decyzja nie mogła być inna. Nie potrafiłabym myśleć o sobie i cieszyć się życiem wiedząc, że Wojtuś jest gdzieś w ośrodku, bez miłości i należytej opieki. Zresztą on też pragnął być tylko ze mną – mówi pani Aleksandra.

Wojtuś (17 l.) od zawsze był jej oczkiem w głowie. Przyszedł na świat, kiedy miała 13 lat. Od początku pomagała w opiece nad bratem. – Kiedy Wojtuś się urodził wypisano go ze szpitala jako zdrowe dziecko. Potem mama pytała lekarzy, dlaczego wolniej się rozwija, nie siada sam, ani nie wstaje. Ale nie widzieli powodów do niepokoju. Dopiero kiedy miał roczek dostaliśmy diagnozę: dziecięce porażenie mózgowe -  wspomina pani Aleksandra. Dla jej mamy to był cios, załamała się, płakała po nocach. Dla Aleksandry Wojtuś pozostał najukochańszym bratem. - Wszędzie go ze sobą zabierałam, był jak maskotka dla mnie i przyjaciół. Więź między nami stawała się coraz silniejsza – opowiada pani Aleksandra. To ona potrafi zobaczyć w nim to, czego inni nie widzą. – To bardzo mądry i wrażliwy chłopak. Zna nazwy państw, miast, wszystkie stolice. Ma swoje zainteresowania. Nauczył się alfabetu, dzięki temu możemy się porozumiewać. Czytam mu alfabet, a on cmoka przy odpowiedniej literce. W domu nie mamy problemu ze zrozumieniem Wojtusia. Chciałam też, żeby rozumieli go inni ludzie, dlatego w ośrodku rehabilitacyjnym nauczyliśmy go pracować z komunikatorem -  opowiada pani Aleksandra.

Dziś całe jej życie kręci się wokół Wojtka. Codziennie z wielkim poświęceniem dba, aby był szczęśliwy. Choć opieka nad dorastającym, niepełnosprawnym chłopakiem często jest ponad jej możliwości, fizyczne i finansowe. –  Nasz życie to ciągła walka, żeby zapewnić Wojtusiowi rehabilitację, która jest dla niego najważniejsza. Koszty są niebotyczne a ja musiałam zrezygnować z pracy, żyjemy z renty Wojtka i świadczeń socjalnych. Ale nigdy nie żałowałam swojej decyzji. Bardzo kocham Wojtusia, jest mu ze mną dobrze. Widzę to, kiedy się do mnie przytula. Do kogo by się przytulał, gdyby mnie nie było?

Intensywny turnus rehabilitacyjny dla Wojtka to koszt 6700 zł. Dla pani Aleksandry to ogromna kwota – zbierzmy ją razem z Fundacją Faktu!

Wojtek pojedzie z siostrą na turnus rehabilitacyjny, gdy:

67 osób wpłaci 100 zł

134 osoby wpłacą 50 zł

335 osób wpłaci 20 zł

Joanna Szczypek, Wiceprezeska Fundacji Faktu: Dziś my chcemy pomóc!

Po śmierci rodziców pani Aleksandra stworzyła Wojtkowi dom, zajęła się jego rozwojem i leczeniem. Jak każda kobieta wychowująca dziecko z niepełnosprawnością poświęciła swoją pracę, zainteresowania i wielkie marzenia, by brat mógł bezpiecznie żyć. Fundując turnus dla Wojtka, pomożemy pani Aleksandrze w rehabilitacji brata.

Aby pomóc Wojtkowi, zrób przelew na konto zbiórki Fundacji Faktu "Serce dla Dzieci", nr 44 1240 6292 1111 0010 7095 3236, dopisek SERCE lub szybki przelew ze strony FundacjaFaktu.pl, zakładka "Chcę pomóc".


Pomóż z Fundacją Faktu

Zuzia czuje ból każdego dnia. Tylko rehabilitacja może ulżyć jej cierpieniom

Zuzia Szacoń (16 l.) nie chodzi, nie mówi, a jej kręgosłup jest skrzywiony o 45 stopni. Dziewczynka potrzebuje nie tylko nieustającej opieki, ale i intensywnej rehabilitacji. Jej mama wychowuje samotnie dwie córki. Nie stać jej na opłacanie turnusów rehabilitacyjnych, na które Zuzanna powinna jeździć trzy razy w roku. Bez pomocy ludzi o wielkich sercach nastolatka będzie skazana na cierpienie.

Zbiórka Fundacji Faktu

Nasz syn zmaga się z wielkim bólem. Rodzice Dawidka proszą o pomoc

Takich dzieci, jak Dawid z Zawiercia jest kilkanaścioro na świecie. Aby znaleźć przyczynę jego cierpienia rodzice Dawida zjechali cały kraj.

1,5 proc. podatku

1,5 proc. podatku dla Fundacji Faktu – KRS 0000353781. Ratuj z nami chore dzieci

Wpływy z 1,5 proc. dla Fundacji Faktu to konkretna pomoc dla wielu chorych dzieci i ich rodziców, którzy codziennie proszą nas o wsparcie. Nawet niewielkie wpłaty przekładają się na godziny zbawiennej rehabilitacji, sprzęt rehabilitacyjny czy terapię logopedyczną.

Zbiórka Fundacji Faktu

Nikt nie chciał Paulinki

Oto Paulinka. Historia tej 13-latki zaczyna się wstrząsająco. Matka ją porzuca, babcia też jej nie chce... Kiedy wydaje się, że w życiu tego dziecka już nigdy nie będzie słońca, wtedy pojawia się iskierka nadziei na to, że jej życie się odmieni.

Fundacja Faktu pomaga Ukrainie

Mieszkańcy Dniepru bez prądu i ogrzewania. Pomożemy im przetrwać zimę!

Mieszkańcy ukraińskiego miasta Dniepr pozbawieni są prądu i ogrzewania. Na ratunek ruszyli harcerze z Nowego Dworu Mazowieckiego oraz Fundacja Faktu, która kupiła generatory prądu i kuchenki gazowe. W ślad za transportem wyruszyło 18 ukraińskich skautów, którzy wiozą Betlejemskie Światło Pokoju.

Zbiórka Fundacji Faktu

Julia i jej mama nas potrzebują!

Julia (14 l.) miała trzy miesiące, gdy jej mama usłyszała wyrok: rdzeniowy zanik mięśni typu 1, czyli najgorsza postać choroby. – Powiedziano mi, że dzieci takie jak ona żyją do dwóch lat – mówi "Faktowi" Weronika Tomczak-Mikołajczak. Zrozpaczona mama nie poddała się, ale walka wcale nie jest łatwa...