Miłosz chce strzelać gole. Na razie uczy się chodzić

Świąteczna akcja Fundacji Faktu – pomóżmy zebrać środki na regularną rehabilitację chłopca, który bardzo pragnie stanąć na nogi. Jest jednym z trojaczków, ale z całej trójki miał najmniej szczęścia.

Miłosz Wawryniuk (10 l.) jest wesołym i niezwykle mądrym chłopcem. Niestety z powodu choroby, na którą cierpi od urodzenia, musi poruszać się na wózku inwalidzkim. Mimo wszystko dzielny chłopiec walczy z całych sił. Codziennie ciężko ćwiczy. Niestety jego rodzicom brakuje pieniędzy na kosztowne, nierefundowane leczenie.
Miłosz mieszka w Pokrówce pod Chełmem (woj. lubelskie). Ma siostrę Maję (8 l.) i brata Mikołaja (8 l.). Dzieci są trojaczkami, urodziły się jako wcześniaki. Wydawało się, że cała trójka rozwija się zupełnie normalnie. Maja i Mikołaj jako pierwsi zaczęli chodzić. Miłosz raczkował, ale nikt z badających go lekarzy, nie alarmował, że coś jest nie tak. Dopiero kiedy skończył 2 lata, podczas rutynowej kontroli rodzice przeżyli szok. Dowiedzieli się, że maluch cierpi na mózgowe porażenie dziecięce.
– Bardzo to przeżyliśmy. Postanowiliśmy, że zrobimy wszystko, co w naszej mocy, żeby nasz synek mógł w miarę normalnie żyć – dodaje pani Monika. I rozpoczęła się żmudna rehabilitacja. Godziny ćwiczeń, turnusy rehabilitacyjnej, bolesne zastrzyki rozluźniające mięśnie. Ciężka praca zaczęła przynosić efekty. Miłosz zaczął chodzić. Grał w piłkę, a pomocą rodziców nawet jeździć na łyżwach i nartach!
– Jest świetnym bramkarzem. Trudno mu strzelić bramkę – chwali brata Mikołaj, a wie, co mówi, bo od kilku lat jest napastnikiem w klubie Niedźwiadek Chełm.
Niestety niedawno wszystko posypało się jak domek z kart. Miłosz zmężniał, urósł 15 cm i przybrał na wadze 15 kg. A mięśnie nie wiedząc jak sobie z tym poradzić znów przestały go słuchać. Chłopczyk wylądował na wózku inwalidzkim. We wrześniu przeszedł operację. Miał nacinane nóżki w 6 miejscach, potem zagipsowano je na kilka tygodni.
– Kupiliśmy specjalistyczne ortezy. Milosz ruszał się w nich niczym filmowy RoboCop, ale pomagały. Kosztowały ponad 14 tys. zł, ciągle je spłacamy – mówi pani Monika.
Teraz rodzice chłopca robią wszystko, żeby zdobyć fundusze na rehabilitację, na którą muszą jeździć codziennie aż 30 kilometrów.
Jeśli ktoś z Czytelników Faktu mógłby pomóc w spełnieniu marzenia Miłosza, może wpłacić dowolną kwotę na konto Fundacji Faktu. Zrób szybki przelew na stronie FundacjaFaktu.pl lub przelew tradycyjny na rachunek nr 44 1240 6292 1111 0010 7095 3236 - tytuł przelewu: SERCE
* darowiznę dla Fundacji Faktu można odliczyć od podatku, rozliczając PIT za 2019 rok


Zbiórka Fundacji Faktu

Rodzina w trudnej sytuacji. Niezbędna rehabilitacja to dla nich marzenie.

Synowie i córki Joanny Sapety z Mazańcowić na Śląsku wymagają opieki neurologicznej, logopedycznej, rehabilitacyjnej i diabetologicznej. Jednak rodzina mierzy się z bardzo trudną sytuacją życiową. Pomóżmy im razem z Fundacją Faktu.

Zbiórka Fundacji Faktu

Na tę rodzinę spadła lawina nieszczęść

Każdy dzień jest wielkim zmaganiem dla Eweliny Gondko i jej rodziny. Aby mogła wyjechać na turnus rehabilitacyjny potrzeba 6 tys. zł. Dla niektórych to mało, ale dla tej rodziny to majątek.

1,5 proc.

1,5 proc. podatku dla Fundacji Faktu. Ratuj z nami chore dzieci. KRS 0000353781

Wpływy z 1,5 proc. dla Fundacji Faktu to konkretna pomoc dla wielu chorych dzieci i ich rodziców, którzy codziennie proszą nas o wsparcie. Nawet niewielkie wpłaty przekładają się na godziny zbawiennej rehabilitacji, sprzęt rehabilitacyjny czy terapię logopedyczną.

Świąteczna akcja Fundacji Faktu

Marlenka cierpi na nieznaną chorobę. Jej mama też toczy walkę o życie.

W życiu rodziny z Mokrej na Podkarpaciu każdy dzień to zmagania z chorobą małej Marlenki. Dziewczynka od urodzenia cierpi na poważną niepełnosprawność, a rodzice szukają desperacko odpowiedzi na pytanie — jaka choroba ją tak bardzo dotyka?

Świąteczna akcja Fundacji Faktu

Każdego dnia walczymy o Marikę

Ma 6 lat, a dopiero zaczyna stawiać pierwsze kroki i mówi zaledwie kilka słów. Marika jest bardzo chora, urodziła się z wieloma wadami, ale jej mama robi wszystko, by stała się jak najbardziej samodzielna. Pani Kamila samotnie wychowuje córkę. Każdy z nas może pomóc w tej walce o lepsze jutro Mariki. Cenna jest każda złotówka.

Zbiórka Fundacji Faktu

Nie ma leku dla Nadii, nadzieją jest rehabilitacja

Malutka Nadia Polańska z Woli Węgierskiej na Podkarpaciu ma zaledwie pół roku a już musi się mierzyć z wielkimi przeciwnościami losu. Mimo to jej twarz promienieje, gdy tylko widzi bliskich. Rodzice nawet przez chwilę nie tracą nadziei na lepsze życie dla swojej córeczki. Ale, aby takie było, maleństwo musi przejść skomplikowaną operację czaszki.