Michaś żyje dzięki miłości pradziadków

Albina (64 l.) i Jan (68 l.) Baziakowie z Witkowa Śląskiego (woj. dolnośląskie) adoptowali Michałka chorego na porażenie mózgowe zaraz po urodzeniu. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że państwo Baziakowie są pradziadkami chłopca. Kochają Michasia nad życie, jednak opieka nad ciężko chorym prawnukiem pochłania ogromne koszty. Zbyt duże jak na możliwości rencistów.

 

Michałek Jakubowski (9 l.) nie mówi, nie chodzi i nie potrafi nawet usiąść. Urodził się z głębokim porażeniem mózgowym, ma chore serce, wodogłowie, wadę wzroku i choruje na padaczkę. I ma też pradziadków, którzy poza nim świata nie widzą i gotowi by przychylić mu nieba.



Albina (64 l.) i Jan (68 l.) Baziakowie w Witkowie Śląskim (woj. dolnośląskie) nie wahali się ani przez chwilę, kiedy ich zaledwie 16-letnia wówczas wnuczka Julita po skomplikowanym porodzie urodziła niepełnosprawne dziecko. Wzięli oboje pod swój dach i otoczyli czułą opieką. 
– Julitka sama była jeszcze dzieckiem i potrzebowała pomocy – wspomina ze łzami w oczach Albina Baziak, prababcia Michałka.

Życiowa sytuacja bardzo młodej mamy była dramatyczna. Jej rodzice rozwodzili się i nie bardzo interesowali córką. Jej partner 19-letni partner Adrian nie chciał znać jej ani ich dziecka. Pradziadkowie zostali rodziną zastępczą dla Michasia i wychowywali go wspólnie z wnuczką. Julita w międzyczasie skończyła studia, szczęśliwie się zakochała i wyszła za mąż. Rok temu z mężem Wojtkiem (27 l.) wyjechała do Sopotu za pracą. Chcieli zabrać Michałka, ale pradziadkowie uparli się, by został z nimi. 


– Julitka dzwoni codziennie i przyjeżdża przynajmniej raz w miesiącu. Ale Michaś potrzebuje całodobowej opieki, więc gdyby z nią mieszkał, wnuczka nie mogłaby pójść do pracy, a my bardzo chcemy, żeby była szczęśliwa – mówi wzruszona pani Albina. 


Dzień Michasia zaczyna się o 6.00 od przyjęcia pierwszej z czterech dawek leków. Do godz.10.00 trwa poranna toaleta i śniadanie. Potem przychodzi do niego rehabilitantka i nauczycielka. 


– Michaś jest wesoły, uśmiecha się i rozumie nas na swój sposób – zapewnia prababcia. 
Niestety, rehabilitacja leki i pieluchy to wydatki które przerastają możliwości pradziadków rencistów. – Wszystko kosztuje ok. 4 tys. zł miesięcznie i dlatego liczy się każdy grosz – mówią pradziadkowie i mają nadzieję, że znajdą się dobrzy ludzie, którzy zechcą im pomóc.

 

SMS o treści „Serce” wysłany na charytatywny numer 73643 może sprawić, że codzienność pradziadków Michałka stanie się lżejsza. Pomóc można także przesyłając dowolną kwotę na konto Fundacji Faktu 07 1240 6292 1111 0010 6255 7194, tytuł przelewu „Pomoc dla Michasia”.
Tomasz Kozłowski

 

 


Zbiórka Fundacji Faktu

Marzę, żeby dziewczynki zaczęły chodzić

Samotna mama 6-letnich bliźniaczek dotkniętych rzadką wadą genetyczną codziennie walczy o ich sprawność i lepsze jutro. Potrzebuje naszej pomocy.

Zbiórka Fundacji Faktu

Rodzina w trudnej sytuacji. Niezbędna rehabilitacja to dla nich marzenie.

Synowie i córki Joanny Sapety z Mazańcowić na Śląsku wymagają opieki neurologicznej, logopedycznej, rehabilitacyjnej i diabetologicznej. Jednak rodzina mierzy się z bardzo trudną sytuacją życiową. Pomóżmy im razem z Fundacją Faktu.

Zbiórka Fundacji Faktu

Na tę rodzinę spadła lawina nieszczęść

Każdy dzień jest wielkim zmaganiem dla Eweliny Gondko i jej rodziny. Aby mogła wyjechać na turnus rehabilitacyjny potrzeba 6 tys. zł. Dla niektórych to mało, ale dla tej rodziny to majątek.

1,5 proc.

1,5 proc. podatku dla Fundacji Faktu. Ratuj z nami chore dzieci. KRS 0000353781

Wpływy z 1,5 proc. dla Fundacji Faktu to konkretna pomoc dla wielu chorych dzieci i ich rodziców, którzy codziennie proszą nas o wsparcie. Nawet niewielkie wpłaty przekładają się na godziny zbawiennej rehabilitacji, sprzęt rehabilitacyjny czy terapię logopedyczną.

Świąteczna akcja Fundacji Faktu

Marlenka cierpi na nieznaną chorobę. Jej mama też toczy walkę o życie.

W życiu rodziny z Mokrej na Podkarpaciu każdy dzień to zmagania z chorobą małej Marlenki. Dziewczynka od urodzenia cierpi na poważną niepełnosprawność, a rodzice szukają desperacko odpowiedzi na pytanie — jaka choroba ją tak bardzo dotyka?

Świąteczna akcja Fundacji Faktu

Każdego dnia walczymy o Marikę

Ma 6 lat, a dopiero zaczyna stawiać pierwsze kroki i mówi zaledwie kilka słów. Marika jest bardzo chora, urodziła się z wieloma wadami, ale jej mama robi wszystko, by stała się jak najbardziej samodzielna. Pani Kamila samotnie wychowuje córkę. Każdy z nas może pomóc w tej walce o lepsze jutro Mariki. Cenna jest każda złotówka.