Bez podjazdu prababcia Albina z Michałkiem będą uwięzieni w domu

Michałek Jakubowski (15 l.) jest całym światem dla swojej prababci, Albiny Baziak (70 l.) z Witkowa na Dolnym Śląsku. Ich życie tak się potoczyło, że opieka nad niepełnosprawnym dzieckiem spadła właśnie na nią.

Michał przyszedł na świat z głębokim porażeniem mózgowym, ma chore serce, wodogłowie, wadę wzroku i padaczkę. Choć codzienna opieka nad nim wymaga niezwykłej siły oraz sporych nakładów finansowych, pani Albina zrobi wszystko, aby zapewnić ukochanemu prawnukowi godną teraźniejszość. Zdecydowała się nawet opuścić dom, w którym przeżyła pół wieku i przenieść się do małego mieszkania w sąsiedniej miejscowości.

Mycie, karmienie, tabletki, codzienne rehabilitacje, ale i wizyty logopedów czy nauczycieli. To wszystko jest niezbędne, by Michałek mógł samodzielnie przełykać i nie cierpiał nieznośnego bólu z powodu przykurczy.

Siła miłości

Pani Albina z determinacją walczy o najmniejsze postępy w rozwoju prawnuka. Przenoszenie Michasia z łóżka na wózek czy z wózka do fotelika samochodowy z roku na rok jest coraz większym wyzwaniem. Niewyczerpanym źródłem siły jest dla prababci jej miłość.

– Nie wyobrażam sobie życia bez niego – mówi pani Albina. – Jest ciężko, ale on mi daje niesamowitą radość. Widać, że jest poprawa, Michałek się uśmiecha... – podkreśla ze łzami w oczach.

Koszty rehabilitacji, a także kredyt na przystosowanie domu dla chorego dziecka i wydatki na bieżące utrzymanie domu po śmierci męża okazały się jednak ponad siły kobiety. Ta dramatyczna sytuacja zmusiła panią Albinę do sprzedania domu, w którym przeżyła większość swojego życia i przeprowadzenia się do niewielkiego mieszkania, które łatwiej jej będzie utrzymać.

Wszystko dla Michałka

Pani Albina w domu w Witkowie przeżyła 53 lata. Jak mówi, jest to dorobek życia jej i jej zmarłego przed dwoma latami męża. Nie może powstrzymać łez na myśl o opuszczeniu swojego miejsca na ziemi. Ale wie też, że w nowym lokum będzie jej łatwiej.

– Tutaj w piecu trzeba napalić, węgiel nosić. Trzeba posprzątać, firanki poprać, okna umyć. Mam też ogród. Nie daję już rady się tym wszystkim zajmować – mówi przez łzy pani Albina. – Michałek jest tutaj najważniejszy, tylko on się liczy – dodaje.

 

Pieniądze ze sprzedaży domu wystarczą na spłacenie kredytu i kupno dwupokojowego mieszkania na parterze w sąsiedniej miejscowości. Kosztów zaadaptowania go do potrzeb chłopca, jednak już nie pokryją. Zwłaszcza, że ceny materiałów budowlanych rosną w oczach.

– Na tarasie potrzebny jest podjazd, po którym będę mogła wjechać wózkiem. Na jego zbudowanie potrzebne będzie ok. 10 tys. zł. Trzeba będzie też wymienić drzwi, żeby otwierały się od zewnątrz – wylicza pani Albina.

Są to teraz najbardziej podstawowe i pilne potrzeby. Bez nich Michałek z prababcią będą uwięzieni w mieszkania. Pani Albina z Michałkiem są pod presją czasu. Nowy lokator czeka na dom, muszą więc przenieść się do nowego lokum do połowy kwietnia.

Fundacja Faktu ma już 3 tys. złotych na podjazd dla Michałka. Brakuje nam już tylko 7 tys. Wierzymy w dobre serca naszych Czytelników.

Zbudujemy podjazd dla Michałka, gdy:

70 osób wpłaci 100 zł

lub 140 osób wpłaci 50 zł

lub 350 osób wpłaci 20 zł

 

Każda złotówka jest cenna!

Aby pomóc Michałkowi i pani Albinie, zrób przelew na konto zbiórki Fundacji Faktu "Serce dla Dzieci", nr 44 1240 6292 1111 0010 7095 3236, dopisek SERCE lub szybki przelew ze strony FundacjaFaktu.pl.

 

 

Pomóż maluchom z Ukrainy

Pragniemy zrobić co w naszej mocy, aby przywrócić też dzieciom dotkniętym przez wojnę choćby namiastkę dzieciństwa. Dlatego uruchomiliśmy specjalne konto, na które można wpłacać pieniądze na pomoc najmłodszym ofiarom konfliktu za wschodnią granicą Polski. Wojenna tułaczka jest dla nich i ich rodzin szczególnie trudna.

Konto zbiórki charytatywnej Fundacji Faktu "Serce dla Dzieci": 56 1240 6292 1111 0010 8942 9968 tytuł przelewu: Ukraina. Zbiórkę można też zasilić, robiąc szybki przelew ze strony Fundacjafaktu.pl.


Zbiórka Fundacji Faktu

Rodzina w trudnej sytuacji. Niezbędna rehabilitacja to dla nich marzenie.

Synowie i córki Joanny Sapety z Mazańcowić na Śląsku wymagają opieki neurologicznej, logopedycznej, rehabilitacyjnej i diabetologicznej. Jednak rodzina mierzy się z bardzo trudną sytuacją życiową. Pomóżmy im razem z Fundacją Faktu.

Zbiórka Fundacji Faktu

Na tę rodzinę spadła lawina nieszczęść

Każdy dzień jest wielkim zmaganiem dla Eweliny Gondko i jej rodziny. Aby mogła wyjechać na turnus rehabilitacyjny potrzeba 6 tys. zł. Dla niektórych to mało, ale dla tej rodziny to majątek.

1,5 proc.

1,5 proc. podatku dla Fundacji Faktu. Ratuj z nami chore dzieci. KRS 0000353781

Wpływy z 1,5 proc. dla Fundacji Faktu to konkretna pomoc dla wielu chorych dzieci i ich rodziców, którzy codziennie proszą nas o wsparcie. Nawet niewielkie wpłaty przekładają się na godziny zbawiennej rehabilitacji, sprzęt rehabilitacyjny czy terapię logopedyczną.

Świąteczna akcja Fundacji Faktu

Marlenka cierpi na nieznaną chorobę. Jej mama też toczy walkę o życie.

W życiu rodziny z Mokrej na Podkarpaciu każdy dzień to zmagania z chorobą małej Marlenki. Dziewczynka od urodzenia cierpi na poważną niepełnosprawność, a rodzice szukają desperacko odpowiedzi na pytanie — jaka choroba ją tak bardzo dotyka?

Świąteczna akcja Fundacji Faktu

Każdego dnia walczymy o Marikę

Ma 6 lat, a dopiero zaczyna stawiać pierwsze kroki i mówi zaledwie kilka słów. Marika jest bardzo chora, urodziła się z wieloma wadami, ale jej mama robi wszystko, by stała się jak najbardziej samodzielna. Pani Kamila samotnie wychowuje córkę. Każdy z nas może pomóc w tej walce o lepsze jutro Mariki. Cenna jest każda złotówka.

Zbiórka Fundacji Faktu

Nie ma leku dla Nadii, nadzieją jest rehabilitacja

Malutka Nadia Polańska z Woli Węgierskiej na Podkarpaciu ma zaledwie pół roku a już musi się mierzyć z wielkimi przeciwnościami losu. Mimo to jej twarz promienieje, gdy tylko widzi bliskich. Rodzice nawet przez chwilę nie tracą nadziei na lepsze życie dla swojej córeczki. Ale, aby takie było, maleństwo musi przejść skomplikowaną operację czaszki.